„Mój parter umiera. Ratunku!” Telefon 46-latki okazał się niewybrednym żartem
500-złotowym została ukarana kobieta, która w nocy na złość swojemu partnerowi wezwała służby ratunkowe. Po wcześniejszej kłótni kobieta zadzwoniła pod numer alarmowy twierdząc, że partner pilnie potrzebuje pomocy. Okazało się, że mężczyzna spał spokojnie nieświadomy całego zamieszania.
Około godziny 3.00 dzisiejszej nocy do oficera dyżurnego trafiła informacja od zdesperowanej kobiety. Zgłaszająca poprosiła o pilną pomoc. Jak twierdziła, coś niepokojącego dzieje się z jej partnerem. Poinformowała, że mężczyzna nie otwiera drzwi od mieszkania i chyba umiera. Na miejsce natychmiast zostały wysłane służby ratunkowe: pogotowie, straż pożarna i policja. Jednak drzwi do mieszkania policjantom otworzyła sama zgłaszająca.
Okazało się, że jej parter śpi spokojnie. Po obudzeniu mężczyzna zaskoczony był interwencją. Nic mu nie dolegało i dobrze się czuł.
Policjanci ustalili, że kilka godzin wcześniej pomiędzy parą doszło do kłótni. W efekcie 46-latka postanowiła zrobić złośliwy żart swojemu partnerowi.
Żarty skończyły się konsekwencjami wobec 46-latki. Za wywołanie niepotrzebnej czynności kobieta została ukarana mandatem karnym w wysokości 500 złotych.
Policjanci poważnie podchodzą do każdej sprawy, która jest im zgłaszana. Niestety nie brakuje osób, które dla zabawy, czy żartu potrafią blokować numer alarmowy, albo co gorsze – angażować służby ratunkowe do niezaistniałych zdarzeń.
Pamiętajmy, że trakcie, gdy służby ratunkowe zajmują się takimi bezpodstawnymi wezwaniami, ktoś inny w tym samym czasie rzeczywiście może potrzebować pomocy. Numery 112, 999, 998, 997 to numery alarmowe i należy z nich korzystać z rozwagą.